Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą...
Łukasz
wrz 7, 2021

Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą...

Home  |  Ciekawostki

Te słowa najlepiej oddają to, co wydarzyło się w sobotę na Ahoy Arena w Rotterdamie. W obecności kilkunastu tysięcy holendersko-marokańskich kibiców, skazywany na porażkę Arkadiusz Wrzosek (15-5) posłał na deski legendę K-1 Badra Hari (106-15).

Jeśli rok temu ktoś powiedziałby mi, że Polak wystąpi w walce wieczoru najlepszej organizacji zawodowego kickboxingu na świecie, zapewne popatrzyłbym na niego z politowaniem. Warszawianin legitymujący się bilansem 1 zwycięstwa i jednej porażki w Glory, ostatnią walkę stoczył w listopadzie 2019 roku. Pandemia i sprawy osobiste pokrzyżowały plany dotyczące kolejnych walk i wydawało się, że jego świetnie zapowiadająca się kariera mocno zwalnia. A jednak konsekwencja, ciężka praca i szczęśliwy splot wydarzeń sprawiły, że Arek stanął przed życiową szansą, którą wykorzystał w 100%. 

Badr Hari to jedna z najbardziej charakterystycznych postaci światowego kickboxingu. Ponad 3 mln obserwujących na Facebooku oraz Instagramie. Bad boy, mega gwiazda, duma Maroko, wreszcie legendarny fighter współtworzący historię światowego K-1 obok takich tuzów holenderskiego kickboxingu jak Semmy Schilt, Alistair Overeem, Peter Aerts, Remy Bonjasky czy Ernesto Hoost. Jeden z ostatnich aktywnych zawodników, pamiętających czasy świetności “K-1 World Grand Prix” oraz “It’s Showtime”. Spotkać się w ringu z wojownikiem tego kalibru to marzenie każdego zawodowego kickboxera. Dlaczego zatem Arek?

Po ogłoszeniu walki z Badrem żartowałem, że załatwiłem Wrzoskowi walkę przez Twittera, pisząc 20 grudnia 2020 po porażce tego pierwszego z Benjaminem Adegbuyi: 

Wrzosek przegrał z Adegbuyi, Badr przegrał z Adegbuyi. Badr vs Arek Wrzosek na kolejnej gali? ;) #GLORY76

Nie sądzę by ktokolwiek z Glory Kickboxing czytał moje twitty, traf jednak chciał, że ktoś z matchmakerów organizacji w pewnym momencie pomyślał, że Arkadiusz Wrzosek będzie idealnym kandydatem na odbudowanie Badra po porażkach z Rico Verhoevenem, Benjaminem Adegbuyi i wpadkę dopingową z Hesdym Gergesem. Scenariusz był prosty. Badr pokonuje Wrzoska w pięknym stylu, dostarczając kolejne brutalne KO do highlightów. Zieleń znów gości w jego rekordzie i “The Baddest’ wraca do gry o najwyższą stawkę. Trzeba to powiedzieć otwarcie. Arek miał być przystawką, mięsem armatnim dla największej gwiazdy holenderskiego, a może i światowego kickboxingu. Sporty walki bywają jednak przewrotne.

6 września, Rotterdam, hala widowiskowa Ahoy pęka w szwach. Niesiony dopingiem tysięcy kibiców Badr Hari raz po raz nęka Arkadiusza Wrzoska kombinacjami bokserskimi. Po jednej z takich akcji i ciosie na korpus Polak pada i jest liczony. Wstaje na osiem i kontynuuje pojedynek. Drugi nokdaun po ciosie na wątrobę wydaje się być początkiem końca. Mało kto miałby ochotę dalej walczyć po czymś takim. Nadludzkim wysiłkiem Warszawianin wstaje i tylko dzięki gongowi udaje mu się przetrwać pierwszą rundę.

Druga runda dalej pod dyktando dumy Maroka, choć Polak próbuje się odgryzać. Po zablokowaniu kopnięcia, ucierpiał nerw i Arek ma wrażenie, że ręka jest złamana. Pada na deski i jest ponownie liczony. Tym razem szybko się podnosi. Nagle kiedy Badr rusza do kolejnej, być może ostatniej szarży, dzieje się coś niewiarygodnego. Po kopnięciu Marokańczyka, Wrzosek kontruje wysokim kopnięciem lewą nogą delikatnie opierając się na linach. Trafia idealnie w punkt posyłając Badra Hari na deski. Gwiazdor próbuje się podnieść, ale nie udaje mu się wstać o własnych siłach. Sensacja w Rotterdamie staje się faktem!

Takie sytuacje zdarzają się tylko na filmach. Wielki mistrz kontra nieznany zawodnik, agresja i pycha legendy podczas ceremonii ważenia, dominacja w walce. Wreszcie najwspanialszy come-back w historii Glory i nokaut, który można oglądać godzinami. Cała otoczka i dramatyczny przebieg walki nadaje jej jeszcze większej wagi. Niewiele mieliśmy tak wielkich zwycięstw w historii polskich sportów uderzanych. W kickboxingu można by to porównać do wygranych Marka Piotrowskiego z Rickiem Roufusem i Donem Wilsonem, od których minęło ponad 30 lat. W najbliższych latach to właśnie Arkadiusz Wrzosek i jego starcie z Badrem Hari będzie przykładem, że nigdy nie należy się poddawać i o marzenia zawsze trzeba walczyć DO KOŃ CA!

Menu

Koszyk

Brak produktów

0,00 zł Razem

Zobacz koszyk

Ulubione

Brak produktów

Zobacz ulubione

Produkt dodano do koszyka
Ilość:
Razem:
W koszyku znajduje się: 0 prod. W koszyku znajduje się: 0 prod.
Razem:
Kontynuuj zakupy Idź do koszyka